Podobno wystarczy tylko 6 osób, by się skontaktować z dowolną osobą na świecie. Te sześć osób stanowi swoisty łańcuszek relacyjny, oparty na pokrewieństwie-znajomości-sąsiedztwie-wspólnej pracy. Ciekawe.
Wymyśliłam analogiczną teorię dotyczącą moich darczyńców/dostawców "Małego Księcia" w dowolnej wersji językowej. Sądzę, że potrzebuję dwu-trzyosobowy łańcuszek, by złapać "Księcia" z dowolnego kraju :-) Przy czym czasem za jedną z tych osób działa komputer :-)
Kilka przykładów księciowych takich ludzkich łańcuszków, czyli "Mały Książę" kupiony/znaleziony/zorganizowany nie przez bezpośredniego darczyńcę:
Japończyk:
odebrany z rak własnych mojej Rodzicielki, zwanej grubiańsko Maminką, a wyszukany przez jej kolegę z pracy (zawsze twierdziłam, że praca się do czegoś przydaje ;-P).
Szwajcar, mieszkaniec stolicy (język berneńsko-niemiecki)
Zakupiła Magda, siostra Pika, który jest mieszkańcem serca wspomnianej już onegdaj Fasolki :-)
Jak już jesteśmy przy tym lokatorze sercowym, to obdarował mnie on pewnym dziwnie brzmiącym księciem:
O Holender! Mówi po niderlandzku :-)
Przy okazji (i to uwielbiam pasjami, czasem nawet bardziej mnie cieszy niż sama książka) uraczył mnie opowieścią.
Żeby spotkać tego księcia Piku przemierzał ulice, uliczki oraz mordercze zaułki stolicy Holandii. Wpadła mu w oko pewna mała księgarenka, właściwie antykwariat, wielkości niewielkiego pokoju. Wszedł i ujrzał zagracone papierzyskami pomieszczenie, w którym królował i sprawował władzę malowniczy staruszek, wyglądający jakby go ktoś zahibernował i obudził po 50 latach.
Piku uciął sobie smaczną pogawędkę.
Fasolka wymęczyła też skutecznie swoją przyjaciółkę, piękną, tajemniczą i fascynującą SushiEater, poliglotkę o wielu twarzach. Urocza ta osoba, globtroterka i kreatywna istota nabyła i dostarczyła kolejnego, skośnookiego młodzieńca:
Sądząc po pięknym kształcie liter i zapewne równie pięknym języku (tajskim) jest on poetą.
Wreszcie coś równie rzadkiego, od Zbysia o oczach w kolorze szkockich budynków:
Tagalski szyk z Filipin. Sądzę, że Zbyś tak wałkował jedną ze swych koleżanek z pracy, że ta po wakacjach w ojczystym kraju nabyła książeczkę, by się tylko odczepił.
Najwięcej łańcuszków uruchomiła pewna nieprawdoPodobna Osoba, ale o niej innym razem, ponieważ zasługuje na osobne miejsce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz