Po co, na co i dlaczego?

Wynurzenia książkowo-molowe maniakalnej czytelniczki tudzież kolekcjonerki książki "Mały Książę" Antoine'a de Saint-Exupéry'ego w różnych językach i dialektach (obecnie 104) oraz rozmaitych wydań polskich tejże. Zapraszam!

piątek, 9 marca 2012

Pan Kleks na planecie Małego Księcia

Dawno się tutaj nic nie działo. Wspomnę mimochodem, że niedawno okryłam w sieci-śmieci "Małego Księcia" w nieznanych mi językach, ale pochwalę się odkryciem, dopiero gdy zdobędę książki. Dziś będzie o audiobooku.

Przyznam się bez bicia, że jako kinestetyk nie jestem amatorką audiobooków. Po pierwsze: uwielbiam książkę jako przedmiot, piękne dzieło sztuki, po drugie: namiętnie wącham książki (a audiobooki pachną... plastikiem), a po piąte przez dziesiąte: słucham i słucham i nic mi nie zostaje w głowie. Pominę już to, że aby cokolwiek zapamiętać muszę coś jednocześnie robić, ale najważniejsze jest coś innego: książka działa mi co najmniej na 4 zmysły (dotyk, wzrok, słuch i węch) a audiobook (w trakcie używania) - na jeden. Nędza, jak widać.

Wracając do głównego tematu: tak czy owak nabyłam, opłaciłam i odebrałam poniższy audiobook:

Antoine de Saint-Exupéry
"Mały Książę" 
czyta: Piotr Fronczewski
tłumaczenie: Jan Szwykowski
reżyseria i montaż: "BAS-ZENE" Jerzy Piórek
Audio Liber, 2003
2 CD, czas: 1:48'


Bardzo lubię głos Piotra Fronczewskiego. Czyta świetnie, nie infantylizuje. Jedyny mankament nagrania to dla mnie sygnał dźwiękowy na początku każdego rozdziału, który wybitnie kojarzy mi się z sygnałem pewnego programu antywirusowego i komunikatem z cyklu "Baza wirusów została zaktualizowana" :-)

Tak czy inaczej: pan Piotr czyta wyśmienicie. Polecam :-)