Spokojnie, nie padnie tu ani jedno słowo o żadnych mistrzostwach ani o piłce nożnej. Pierwszy wyraz w tytule wskazuje na język, którym posługuje się nowy przybysz, a miasto - miejsce przybycia. W długi majowy weekend, który dla mnie przyjął formę tygodnia, dostałam od moich przyjaciół - Pysia i Rysia, ukłony dla Was - upragnionego, wytęsknionego i wciąż mi uciekającego ostatniego Celta w mojej kolekcji. Panie, panowie, oto on - Szkot mówiący w języku gaelickim szkockim:
Antoine de Saint-Exupéry
Am Prionnsa Beag
translated by George Jones
W Wikipedii czytamy, co następuje:
Język gaelicki szkocki (gaelicki, Scots Gaelic, nazwa własna: Gàidhlig) - język z grupy goidelskiej (q-celtyckiej) języków celtyckich. Posługuje się nim około 58 tys. osób (2001) zamieszkujących północną część Wielkiej Brytanii, tj. północno-zachodnią Szkocję i archipelag Hebrydów. Władze brytyjskie przyznały mu status regionalnego języka urzędowego na Hebrydach Zewnętrznych (region Western Isles).
Język gaelicki wywodzi się bezpośrednio z języka iryjskiego (irlandzkiego). Był dominującym językiem Szkocji między X a XII w., później rolę języka ogólnoszkockiego przejął język szkocki lallans (lowland scots). Liczba mówiących tym językiem oscyluje w okolicach 60 tysięcy.
Używa się tylko 18 liter, a litery oznaczające samogłoski mogą mieć również znak długości.
W ostatnim dwudziestoleciu tendencja ta utrzymuje się, co jest wynikiem
swoistej mody na uczenie się języka gaelickiego wśród części
patriotycznie nastawionych Szkotów.
Wiem z dobrego źródła, że są grupy zapaleńców, które uczą się języka dla własnej przyjemności.
Ukłony dla ofiarodawców. Sprawiliście mi wiele radości :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz